Liczy się każdy zbór- wywiad z pastorem Markiem Rakowskim

Dnia 4 sierpnia br. sekretarz Kościoła pastor Marek Rakowski usługiwał Słowem Bożym w domu modlitwy w Siedlcach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wizytą tą pastor zrealizował swój plan odwiedzenia wszystkich zborów w Polsce. Z tej okazji Daniel Maikowski z redakcji mlodzi.adwent.pl przeprowadził z pastorem wywiad.

DANIEL MAIKOWSKI: Na początek ciekawa statystyka. Pełniąc funkcję sekretarza Kościoła, odwiedził brat w cztery lata wszystkie zbory adwentystyczne w Polsce, a jest ich 120. Jaki był cel tych wizyt?

MAREK RAKOWSKI: Od początku mojej pracy w Kościele służba Słowa podczas sobotnich nabożeństw jest jedną z moich ulubionych czynności. Gdy w 1997 roku zostałem powołany na sekretarza Diecezji Południowej, konsekwentnie starałem się odwiedzać wszystkie miejsca, gdzie zgromadzają się adwentyści. Cztery lata temu, gdy zakres mojej służby został poszerzony na cały kraj, od samego początku było dla mnie rzeczą oczywistą, że będę starał się dotrzeć do wszystkich zborów w Polsce. Cel jest zawsze ten sam: poznać jak najwięcej ludzi, ich potrzeby i problemy, wspólnie budować wiarę w Boga, dzielić radość z wielbienia Go, ale także informować wyznawców o misji i działaniach Kościoła w Polsce i świecie.

Jaki obraz polskiego Kościoła wyłania się z tych odwiedzin? Jesteśmy Kościołem spójnym i jednolitym? A może bardzo zróżnicowanym? Czy istnieje coś takiego jak „typowy polski zbór adwentystyczny”?

Wolałbym unikać tego określenia „typowy polski zbór” [śmiech]. W moim przekonaniu istnieje jeden uniwersalny Boży Kościół obejmujący swoim wpływem cały świat. Czasami zbyt wiele „polskości” — mam na myśli pewne negatywne cechy naszego tzw. charakteru narodowego — powoduje, że oddalamy się od ideału Kościoła występującego w Biblii. Oczywiście jak każdy naród posiadamy pewne wspólne dobre cechy, które z pożytkiem wnosimy też do Kościoła. To, czego w szczególnie miły sposób doświadczam w większości polskich zborów, to gościnność. W wielu miejscach dowiadywałem się, że specjalnie z okazji mojego przyjazdu organizowane były agapy. Miłym doświadczeniem jest dla mnie, że praktyka wspólnego spotykania się po nabożeństwach, spędzania czasu razem i dzielenia się posiłkiem jest normalną, systematyczną praktyką w wielu zborach.

Czy jesteśmy Kościołem jednolitym czy zróżnicowanym? Jeśli chodzi o zasadniczy szkielet nabożeństwa jesteśmy dość jednolici — szkoła sobotnia, doświadczenia, kazanie, pieśni i modlitwy, i tak na całym świecie. Mimo to w tej jedności widzę dużą różnorodność — w różnych godzinach rozpoczęcia nabożeństw, innej kolejności pewnych punktów nabożeństwa, sposobie śpiewania pieśni i towarzyszącym im akompaniamencie. Coraz częściej zasadniczy szkielet nabożeństwa jest uzupełniany i wzbogacany o prezentacje multimedialne, występy zespołów, scenki ukazujące jakąś prawdę biblijną czy jakiś aspekt naszego życia chrześcijańskiego, występy dzieci, poezję itp. Interesujące jest przy tym, że czasami w dwóch różnych zborach formalnie, na pierwszy rzut oka wszystko jest takie samo, jednak duch, atmosfera miłości i akceptacji, zaangażowanie, poczucie wspólnoty sprawiają, że chce się w takim zborze przebywać jak najdłużej. Dla mnie jest to dowód, że nie forma, ale przede wszystkim dobry duch stanowi o tym, czy dany zbór wypełnia misję, do której powołał go Pan. Oczywiście jestem zdania, że gdzie panuje Duch Boży, również forma nabożeństwa będzie właściwa i budująca.

O co wyznawcy najczęściej pytają sekretarza Kościoła?

Najczęściej proszą o dzielenie się doświadczeniami misyjnymi i osobistymi doświadczeniami z Bogiem. Często padają pytania o skuteczne metody ewangelizacyjne, o wypełniające się znaki czasu i funkcjonowanie Kościoła w świecie. Sporo jest próśb o wyjaśnienie trudnych tekstów w Biblii czy innych, życiowych, praktycznych problemów. Podczas wspomnianej wizyty w Siedlcach mieliśmy bardzo przyjemną dyskusję o kwestii ordynacji kobiet pastorów. Czasami, raczej w indywidualnych rozmowach, spotykam się z pytaniami o pracę lokalnego pastora. Dość często spotykam się z prośbami o „wpłynięcie” na Zarząd Kościoła czy diecezje, aby wsparły remont budynków. Z racji tego, że w Kościele odpowiadam za dział rodziny, nie brakuje pytań i próśb (najczęściej indywidualnych) o poradę małżeńską czy rodzinną. Ku mojemu zaskoczeniu — wbrew temu, co pisze się na niektórych forach internetowych — stosunkowo rzadko padały pytania w „trudnych” sprawach dotyczących kryzysu w WSTH czy kwestii personalnych. Czasami sam nawet próbowałem prowokować (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) do otwartego zadawania pytań. Dla mnie jest to oznaka, że lokalne zbory i wyznawcy niekoniecznie żyją tym, czym huczy internet. Cieszy mnie, że prawie zawsze dominującym tematem naszych rozmów jest ewangelizacja.

W niektórych kręgach wyznawców pojawił się w ostatnim czasie pomysł na zmianę struktury administracyjnej polskiego Kościoła poprzez zlikwidowanie podziału na trzy diecezje. Miałoby to — jak się twierdzi — doprowadzić do zmniejszenia biurokratyzacji i poprawy sytuacji finansowej Kościoła. W jaki sposób Zarząd Kościoła odnosi się do takich propozycji? Czy twierdzenia te są zasadne?

Rzeczywiście, kwestie zostały postawione szczególnie na ostatnim zjeździe jednej z diecezji. Podczas moich odwiedzin w zborach i rozmów z wyznawcami nie widzę, aby był to jakiś wiodący problem nurtujący członków Kościoła. Niemniej jednak Rada Kościoła podjęła decyzję o powołaniu komitetu ds. reorganizacji Kościoła, którego zadaniem jest przygotowanie materiałów i analiz, mających na celu podjęcie właściwych decyzji. Jestem członkiem tego komitetu. Na razie za wcześnie jeszcze na wyciąganie jakichkolwiek wniosków, ale już niektóre wyniki są bardzo ciekawe. Okazało się na przykład, że w stosunku do innych unii (Kościołów krajowych) zrzeszonych w Wydziale Transeuropejskim (TED), nawet porównywalnej wielkości, nasza administracja jest jedną z najmniejszych. Tylko Węgry i Cypr mają tak jak my tylko jeden etat do obsługi wielu sekretariatów oddziałowych. Niektóre sekretariaty są obsługiwane wolontaryjnie. Dla porównania: mniejsza liczebnie i ludnościowo Norwegia ma w sekretariatach oddziałowych cztery etaty. Najlepiej rozwijająca się Wielka Brytania ma takich etatów siedem na poziomie unii, ale już działająca na jej terenie brytyjska diecezja południowa ma 15 sekretariatów! Jeśli chodzi o dyrektorów instytucji kościelnych (ChSCh, Dom Opieki „Samarytanin”, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, WSTH) zatrudnionych na osobnym etacie, chyba po raz pierwszy w historii polskiego Kościoła, nie mamy tam żadnego pastora! Pod tym względem jesteśmy chyba jedynym takim krajem w Wydziale. To tylko część przykładów, które obalają pewne obiegowe i stereotypowe opinie panujące w tym względzie. Nie oznacza to oczywiście, że nie trzeba niczego zmieniać. Nawet gdyby zasadniczy model struktury Kościoła nie uległ zmianie, zawsze należy dążyć do tego, aby w ramach obowiązującego modelu optymalizować koszty i zwiększać efektywność służby.

Oprócz pełnienia funkcji sekretarza Kościoła jest brat również dyrektorem Sekretariatu ds. Komunikacji i Mediów. W ostatnim czasie sekretariat ten przeszedł gruntowne zmiany i poszerzył się jego skład. Czy dzisiaj możemy już mówić o poprawie przepływu informacji w Kościele i poza nim, czy też jest na to jeszcze za wcześnie? Jakie znaczące działania zostały przeprowadzone w ostatnim czasie?

Gdy w 2008 roku zostałem sekretarzem Kościoła, ówczesny redaktor kościelnej strony internetowej powiedział mi: „Rozumiem, że tak jak w poprzedniej kadencji, sekretarz Kościoła będzie również odpowiadał za dział informacji?”. „A co należałoby do moich obowiązków?” — zapytałem. „Publikowanie raz na jakiś czas jakiś newsów z życia Kościoła”. Szybko zorientowałem się, że takie działania są niewystarczające. Po nawiązaniu kontaktu z Wydziałem i obserwacji, jak niemalże z każdym miesiącem rozwija się działalność sekretariatu komunikacji w Kościele, stwierdziłem, że to jest cała osobna branża, wymagająca praktycznie odrębnego etatu. Byłem bliski rezygnacji, ale postanowiłem najpierw znaleźć osobę, która mogłaby zająć moje miejsce. Niestety moje propozycje w dobie dyskusji o ograniczaniu wszystkiego i oszczędzania na wszystkim (to odnośnie do poprzedniego pytania o reformę administracji) upadły.

Modliłem się w tej sprawie i Pan dał mi kolejne pomysły, które jak wierzę, okażą się strzałem w dziesiątkę. Powiem krótko: zamiast nowego dyrektora sekretariatu komunikacji mamy team w większości młodych, utalentowanych i profesjonalnie przygotowanych ludzi, którzy wykonują wspaniałą pracę. Myślę, że efekty są już widoczne. Ten zespół to: Daniel Kluska — asystent dyrektora, odpowiedzialny za public relations, Łukasz Początek — webmaster strony adwent.pl, która przeszła lifting i jej działanie doceniane jest już nawet poza granicami kraju, Daniel Maikowski — redaktor strony, Stanisław Niedziński — koordynator programu LifeConnect Polska, ewangelizacyjnego serwisu społecznościowego.

Ruszyło wydawanie biuletynu kościelnego (newslettera), który może otrzymać za darmo każdy wyznawca, który przez stronę adwent.pl zgłosi takie zapotrzebowanie. Dzięki uprzejmości Diecezji Wschodniej i jej młodzieży mamy wreszcie ogólnopolską stronę młodzieżową. Na stronie głównej Kościoła można korzystać z oficjalnej lekcji szkoły sobotniej i konspektów dla nauczyciela. Proszę też pamiętać, że jeszcze przed dokonaniem tych wszystkich zmian na łamach Głosu Adwentu po raz pierwszy w historii zaczęły się ukazywać najważniejsze uchwały Rady i Zarządu Kościoła. Nieskromnie powiem, że byłem jednym z inicjatorów powstania w Głosie Adwentu rubryki „Porozmawiajmy o Kościele”. W najbliższych planach mamy uruchomienie newslettera dla pastorów, a może i starszych zborów. To oczywiście tylko niektóre z podjętych przedsięwzięć. Należy jeszcze powiedzieć o oddzielnej instytucji medialnej, jaką jest „Głos Nadziei”, bezpośrednio kierowany przez przewodniczącego Kościoła. Instytucja ta poprzez produkcję i tłumaczenie programów telewizji internetowej odgrywa doniosłą rolę w krzewieniu ewangelii i informowaniu o Kościele Adwentystów Dnia Siódmego.

Zauważa się głosy, że  pojawienie się w Sekretariacie Komunikacji i Mediów osoby odpowiedzialnej za public relations to zabieg mający na celu wygładzenie wizerunku Zarządu Kościoła w oczach wyznawców przed zbliżającymi się wyborami. Może słowo komentarza?

No cóż, takie głosy są elementem wspomnianego przeze mnie syndromu naszej „polskości”. Dzisiaj przeczytałem w „Gazecie Wyborczej”, że tam, gdzie jest słaba lub niedostateczna informacja, pojawiają się teorie spiskowe. Dlatego pragnę robić wszystko, aby ta informacja była jak najlepsza i jak najrzetelniejsza. Temu też służą moje wizyty w zborach. Zdaję sobie jednak sprawę, że nawet przy najlepszej informacji zawsze znajdą się ludzie, u których spiskowy sposób postrzegania rzeczywistości jest chorobą nieuleczalną. A rada Biblii jest taka prosta: „idź, powiedz to bratu swemu”. W tym przypadku: zapytaj się oczywiście osoby, której sprawa dotyczy.

Wracając do meritum — celem powołania osoby zajmującej się PR jest budowanie dobrego wizerunku Kościoła jako całości, a nie jego Zarządu. Proszę pamiętać, że wszystko, co ukazuje się w internecie i innych naszych mediach, jest dostępne nie tylko dla adwentystów, ale przede wszystkim dla nieadwentystów. Na przykład sprawą, którą ostatnio zajmował się mój asystent, była interwencja w sprawie wydania przez pewne znane wydawnictwo chrześcijańskie broszury, w której zaliczeni zostaliśmy do sekt. W jednym ze zborów poznałem człowieka, byłego autora tekstów dla zespołów satanistycznych, który wszedł na oficjalną stronę naszego Kościoła, zapoznał się z rubryką „W co wierzymy?”, znalazł adres najbliższego zboru i dzisiaj jest naszym ochrzczonym bratem! Takich przykładów mógłbym podać więcej. To jest moją radością i moim celem.

Mówienie o wygładzaniu wizerunku przed wyborami jest wynikiem niezdrowego myślenia. Ale to nic nowego. Kilkanaście lat temu, kiedy pracowałem w Zarządzie Diecezji Południowej, przyjechałem na otwarcie domu modlitwy w Leksandrowej. Ledwo wysiadłem z samochodu, a podszedł do mnie brat —  który notabene nie jest już adwentystą — i powiedział: „To całe oddanie do użytku tego domu modlitwy to wasza kiełbasa przedwyborcza” [śmiech].

Ostatnio Kościół w Polsce obiegła informacja o pojawieniu się związków zawodowych w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej. Czy inne kościelne uczelnie zderzają się z podobnymi problemami?

Powiem krótko — nikt z Zarządem Kościoła nie konsultował idei powołania w WSTH związków zawodowych. Podobnie zresztą jak to było wcześniej przy podejmowaniu kilku niefortunnych decyzji, które potem spadły na Radę Kościoła. Stanowisko Rady Kościoła jest jasne: „Rada Kościoła wyraża głęboką dezaprobatę dla powołania w WSTH organizacji związkowej. Fakt ten, jako niezgodny z zaleceniami Ducha Proroctwa, nie może się spotkać w żadnym razie z akceptacją Kościoła. Apelujemy do sióstr i braci biorących udział w tych działaniach o wycofanie się z tej nieszczęśliwej inicjatywy”. Niezależnie od spraw w WSTH w tej chwili tłumaczone są dokumenty i artykuły dotyczące podejścia do problemu związków zawodowych. Ukażą się one na stronie adwent.pl i na łamach Głosu Adwentu. Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć na pytanie, czy gdzie indziej w światowym Kościele powstał związek zawodowy, czy też jest to tylko owoc swoistej kreatywności niektórych osób na naszym polskim podwórku.

Niedawno zakończyła się Europejska Konferencja Pastorów [EPC]. Jakie są wrażenia brata z tego spotkania?

To jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu. Po tej konferencji czuję się wzmocniony duchowo i jestem dumny, że mogę należeć do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Kazania, warsztaty, sposób przeprowadzania nabożeństw, w tym uroczystości Wieczerzy Pańskiej, duchowość, niepowtarzalna atmosfera, wspaniała organizacja, świetne i celowe wykorzystanie mediów — to wszystko wywarło na mnie niesamowite wrażenie.

Podczas konferencji jeden z głównych mówców pastor Wintley Phipps zaapelował do zgromadzonych pastorów o podjęcie walki z „upolitycznianiem” Kościoła. Już wkrótce czekają nas w Polsce wybory, podczas których wyłonieni zostaną nowi przywódcy Kościoła. Co zrobić, aby w tym trudnym okresie wyznawcy, jak i sami liderzy nie ulegali politycznej gorączce i skupili się na słuchaniu głosu Bożego i realizacji Jego woli?

Odpowiedź zawarta jest w pytaniu. Po prostu skoncentrować się na Bogu, osobistej relacji z Nim, wsłuchiwaniu się w Jego głos poprzez głębokie studium Pisma Świętego i wykonywanie swoich obowiązków powierzonych nam przez Niego. Ale tego nie da się zarządzić ani nikomu nakazać. To indywidualna sprawa każdego z nas. Im tak postępujących ludzi będzie więcej, tym spokojniejsi możemy być o przyszłość Kościoła w Polsce. Niestety, z góry mogę powiedzieć, że ludzie wolący „politykować” będą do końca między nami. Zostawmy ich w spokoju i sami indywidualnie, i w naszych rodzinach róbmy wszystko, aby nie ulegać żadnym gorączkom, bo to nie przyniesie niczego dobrego Kościołowi, a nas jako jednostki może doprowadzić do zguby. Ja w takich sytuacjach poradziłbym rozgorączkowanemu bratu czy siostrze: „Wiesz co? Pomódl się za mnie, a ja pomodlę się za ciebie”.

 Przy okazji EPC w wielu opiniach i relacjach podkreśla się nie tylko wspaniałą duchową atmosferę tego spotkania, ale i znakomite przygotowanie pod względem organizacyjnym. Wydaje się, że jako Kościół przestaliśmy bać się słowa „profesjonalizm”. Niestety w odniesieniu do wydarzeń organizowanych w polskim Kościele wciąż pojawiają się mniejsze i większe niedociągnięcia. Czy możemy liczyć na to, że w przyszłości najważniejsze spotkania kościelne  będą planowane z jedno- a nawet dwuletnim wyprzedzeniem?

Tak, organizacja konferencji była wzorcowa, ale nawet TED-owskim profesjonalistom nie udało się ustrzec paru wpadek. Oczywiście, nie powinniśmy się bać słowa „profesjonalizm”, ale też nadać mu prawdziwie chrześcijańskie znaczenie, aby forma nie przerosła treści. Mówił o tym w Słowenii Lower Cooper: „Profesjonalizm, jakkolwiek ważny, nie powinien stać się celem samym w sobie. Rozwój osobisty, choć godny pochwały, musi być zarówno intelektualny, jak i duchowy”. Według mnie, gdyby nie było duchowości wśród uczestników konferencji, cała profesjonalna oprawa nie miałaby znaczenia. Na szczęście było jedno i drugie.

Co do polskiego Kościoła rzeczywiście wszelkie działania powinny być planowane z odpowiednim wyprzedzeniem. Ale to nie zrobi się samo. Nie zrobi tego również Zarząd Kościoła siłą czterech zatrudnionych w nim osób. Znowu powraca tu pytanie o reorganizację struktury Kościoła. Czy mamy za dużo pracowników, czy za mało? Czy mamy ciąć, czy bardziej rozwijać? Czy centralizować, czy decentralizować? Przykład organizacji EPC w Słowenii jest bardzo dobry. Zobaczmy, jaki sztab ludzi był zaangażowany w organizację tego przedsięwzięcia, jaki zakres obowiązków mają oni na co dzień, ilu mają współpracowników i — rzecz niebagatelna — jakimi środkami finansowymi dysponują. Odpowiedź nasuwa się sama. Ale to już jest chyba temat na inny wywiad i może z innymi osobami.

Jaka przyszłość rysuje się przed Kościołem w ciągu najbliższych 3-5 lat? Czy jesteśmy gotowi na to, aby wyjść naprzeciw potrzebom polskiego społeczeństwa, które w dynamiczny sposób przeobraża się i ulega coraz głębszej laicyzacji?

Nie jestem prorokiem, ale wierzę zapewnieniu mojego Pana, że On trzyma w swojej prawicy wszystkie siedem świeczników. Wierzę też w proroctwo o tym, że przyjdzie czas na katolickie kraje Europy. A zatem działania nasze należy rozwijać, a nie zwijać [śmiech]. Pytanie tylko: czy Polska jest jeszcze katolickim krajem Europy? Moim zdaniem i tak, i nie. Dlatego należy rozwijać różnorodne formy ewangelizacji, nie zapominając o tych najbardziej klasycznych. Myślę, że konferencja pastorów organizowana przez TED wskazała kierunek dobry dla zsekularyzowanych środowisk. Trzeba iść w tym kierunku, pamiętając, że są jeszcze w naszym kraju środowiska o mentalności XIX-wiecznej. A zatem jedność w różnorodności przy zachowaniu naszej tożsamości — to może być naszą siłą. Jeśli tak będziemy myśleć, skończą się może wreszcie spory o to, która metoda jest lepsza, która gorsza. Musimy otworzyć się na potrzeby społeczeństwa i tak głosić ewangelię, żeby każdy mógł znaleźć swoje miejsce w Kościele. To nie jest łatwe, ale jak powiadają Amerykanie — to jest wyzwanie!

Największym marzeniem sekretarza Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce jest…

W sferze duchowej — aby Kościół stał się przyjazną, otwartą dla każdego, pełną miłości i akceptacji społecznością, do której ludzie ze świata będą przychodzić, ponieważ widzą tu działanie Ducha Chrystusowego. W sferze organizacyjnej — aby stał się realnie, a nie tylko formalnie, częścią Kościoła europejskiego. Natomiast moim marzeniem jako Marka Rakowskiego jest życie w otoczeniu przyjaznych ludzi, w pełnej harmonii i szczerości z Bogiem, dochowanie Mu wierności i znalezienie się wraz z rodziną po właściwej stronie w dniu wielkiego finału.

Dziękuję bratu za rozmowę i życzę realizacji wszystkich planów i marzeń.