Dlaczego San Antonio?
[vc_row][vc_column][vc_column_text]
Raz na pięć lat w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego odbywa się ogólnoświatowy zjazd delegatów, zwany Zjazdem Generalnej Konferencji.
Delegaci wybierają władze Kościoła na kolejną pięcioletnią kadencję, wysłuchują sprawozdań z postępów w misji, ustalają strategię działania Kościoła, nowelizują kościelne przepisy i podejmują wszelkie inne decyzje konieczne dla funkcjonowania Kościoła na świecie. Tym razem delegaci przyjechali do San Antonio w USA, w stanie Teksas. Zjazd rozpoczął się w czwartek 2 lipca, a potrwa do soboty 11 lipca.
Zatrzymajmy się na chwilę nad samym wyborem takiej a nie innej lokalizacji Zjazdu. Dlaczego San Antonio? Może dlatego, że to w Teksasie, a więc na południu Ameryki Północnej, jakby w połowie drogi do Ameryki Południowej. Oba te kontynenty to obecnie miejsce zamieszkania większości adwentystów dnia siódmego na świecie.
A samo San Antonio, dlaczego ono spośród wielu miast tego stanu? Może dlatego, że hala Alamodome na 72 tysiące osób mieści się zaledwie o kilkanaście minut piechotą od hotelowego centrum miasta. To ważne by tysiące ludzi mogło dostać się do miejsca obrad najprościej jak można — piechotą.
Ale może są jeszcze inne powody takiego wyboru. Spójrzcie na zarys budowli nad napisem San Antonio na logo Zjazdu. To zarys twierdzy Alamo, a właściwie misji Alamo — stąd nazwa hali Alamodome. Alamo znaczy dla Amerykanów, a szczególnie Teksańczyków tyle, co dla Polaków Westerplatte.
W 1835 roku wybuchła rewolucja teksańska. Teksas próbował uniezależnić się od Meksyku. Bitwa o Alamo była jednym z najbardziej dramatycznych jej epizodów. Do bitwy doszło na terenie kompleksu budynków misji Alamo w San Antonio. Misję oblegało 3000 Meksykanów, a broniło jej ok. 200 teksańczyków. Obrona trwła od 23 lutego do 6 marca 1836 roku. Śmierć ponieśli prawie wszyscy obrońcy. Udało im się jednak opóźnić pochód armii meksykańskiej pod wodzą gen. Santa Anny. Pozwoliło to na późniejsze skuteczne amerykańskie kontruderzenie, a w końcowym efekcie przyczyniło się do przyłączenia Teksasu do Stanów Zjednoczonych. Symbolem uznania dla bohaterstwa obrońców misji było powstałe niemal natychmiast po tych wydarzeniach, zawołanie: Pamiętajcie o Alamo!
Jest jasne, że wyborem tego właśnie miejsca na obrady kolejnego Zjazdu Generalnej Konferencji na pewno nie kierował powrót do koncepcji Kościoła jako zamkniętej twierdzy, ale raczej chęć zwrócenia uwagi na to, jak wielkich zmian może dokonać wierność do końca i całkowite poświęcenie nawet niewielkiej garstki ludzi.
Adwentyści dnia siódmego — uważający się za Kościół ostatków, apokaliptycznej resztki — też powinni pamiętać o Alamo w San Antonio, o małej ale wiernej do końca grupie ludzi, którzy byli gotowi oddać życie za to, w co wierzyli.
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_text_separator title=”San Antonio, Stany Zjednoczone `{`A.Siciński/AAI`}`” title_align=”separator_align_right” el_width=”100″][/vc_column][/vc_row]